Dzień 1

image

Pierwszy dzień to raczej aklimatyzacja niż czas zwiedzania. Kraj całkiem inny niż nasz, oto kilka pierwszych spostrzeżeń:
– kolej szybka dokładna i punktualna, pkp może się schować. Ilość elektroniki w wagonach spora, nagłośnienie słyszalne, przyjazdy pociagów częste. Jedynie w czym dorównuje PKP to ceną.
– miejski żul japoński nie różni się niczym od naszego rodzimego, zarost na twarzy uniemożliwia identyfikacje etniczną a standardowe wyposażenie jak wymiętolona płaszczo-kurtka i dwie reklamówki są chyba zunifikowanym uniformem tej grupy ludzi na całym świecie.
– trzeba się przyzwyczaić że średnio co 9 (własne obliczenia) osoba nosi na twarzy maseczkę, ściąga ją jedynie do posiłku. Zastanawia mnie tylko zasadność noszenia jej, czy tak bardzo chcą chronić się przed zarazkami (są bardzo wrażliwi na punkcie higieny), czy też może komuś wyskoczył pryszcz lub ma nieświerzy oddech i zakłada maseczkę. Wg mnie to bardzo wygodne, no i jakie hipsterskie ;D
– Japończycy mają fioła na punkcie gadżetów, na każdym rogu jest sklep z telefonami i tabletami, w którym zakupić można tysiące dodatków do komórek. Wszechobecne tablety czy telewizory z reklamami są wszędzie a ipadowy duch Steava Jobsa jest tu wszechobecny (co chwilę słychać tylko „…ipadu cośtam…, ipadu ni cośtam…”). I najważniejsze jest to że mój różowy aparat jest tutaj czymś normalnym :P, nie mam żadnych skrupułów przed używaniem go. I wcale nie wygladam jak osoba bawiąca się komórka, japonczycy nie wypuszczają ich z rąk.
– no i te japońskie dziewczyny… Mmmmm…..

Jest tego jeszcze sporo ale o tym jutro, bo skończą mi się szybko tematy do pisania. Mam kłopot z dostępem do sieci więc nie mogę obiecać kiedy będzie następny wpis (bynajmniej pisze na bierząco tylko uploaduje w miare hot spotu).

Podróż samolotem

image

Jeszcze 2 dni temu największe obawy związane miałem z podróżą samolotem (poprostu nigdy nie miałem tak długiej trasy). Z samego rana przed wyjazdem mile zaskoczył mnie nowy terminal wrocławskiego lotniska, dużo przestrzeni, więcej stanowisk, małe kolejki. Drogę do Frankfurtu przebyłem LOTem i jego „kultowym” ATRem. Kto nim leciał dobrze wie co to znaczy: bedzię trzęsło, będzie głośno, ciepło jak w PKP latem no i oczywiscie nie można zapomnieć o krzesełkach z niebieskiej alu-dermy, które są znane ze swojej wygody. Lotnisko we Franfurcie wielkie, za to ogarnięcie odpraw czy kontroli to juz pestka nawet przy tak duzym obiekcie. Za to lot airbusem 380 to marzenie, 11h w pełnym konforcie. Nie siedzisz przy oknie ?? Bam! okazuje sie ze kazdy ma panel dotykowy przy sobie, bam ! Widok z przedniej, bocznej, tylnej kamery samolotu. Nudzisz się?? Bam! Masz do wyboru nowosci z kina na VOD, programow telewizyjnych, seriali, muzyki. Chce ci się pić ?? Bam! Jedno piwko, bam! Drugie, bam! Trzecie, bam!… Nie ma juz piwa?? „No to wino poprosze…” (dzieki Mikolaj za podpowidz taktyki, para 2 niemcow ja ostro wykorzystywała, osobiscie skorzystałem tylko z soczku). Przespalbys się, bam fotele odchylaja sie tak że nie miażdżą nóg osobie za toba. Pozatym na bierzaco na mapie satelitarnej pokazana predkosc, traca, wysokosc, teperatura. Jedznie bylo smaczne i nie zaszkodzilo. Ogolnie same plusy, a wycia silnikow nie było słychać.
Tak sobie porównuje to do polskiego LOTu i myślę, że latając ” naszym” ATRm trzeba jednak uwierzyć w nieśmiertelność.

Zapraszam na bloga z wycieczki

Naprawdę sporo osób chciało bym wysyłał fotki i dawał znać co porabiam, właśnie dlatego powstał blog (niestety nie wszyscy mają konto na FB). W miarę możliwości będę wrzucał codziennie wieczorem jedną lub kilka fotek z krótkim komentarzem. Regularność zależy od mojego dostępu do internetu. W tym miejscu ciekawostka w Japonii jest inny standard telefonii komórkowej a roming z europejskimi sieciami jest wybiórczy. Karty sim nie da się kupić (nawet prepaid) niestety do tego trzeba być zameldowanym od pewnego czasu na stałe w Japonii. Jedyny ratunek to moi gospodarze albo darmowe hot-spoty (ktorych niestety nie ma wiele).

Chętnych zapraszam jutro na pożegnalne piwko do Zakładu Usług Piwnych o 20:00.