Nagasaki podobnie jak Hiroszima kojarzy mi sie z baba atomowa. I faktycznie, miasteczko troszke mniejsze od Hiroszimy ma podobne miejsca turystyczne (hipercentrum wybuchu, muzeum „atomowe”, park pokoju.
Ciekawych miejsc jest do zwiedzenia niewiele, najwazniejsze udalo mi sie zobaczyc w jeden dzien. Powyzej model bąby jaka zrzucono nad Nagasaki. Eksponat znajduje sie w muzeum, ktore porownujac Hiroszime jest mniejsze i mniej „drastyczne” w pokazywaniu skotkow wybuchu. Polowa muzeum poswiecona jest pokazaniu historii bomby atomowej i dazenia do calkowitego rozbrojenia atomowego. Nagasaki nie bylo pierwotnym celem zrzucenia bomby, samolot ktory z nia wystartowal mial ustalony calkiem inny cel, okazalo sie jednak ze dym z fabryk jest zbyt gesty i uniemozliwia zlokalizowanie celu (i kto tu mowi ze smog zabija ??), wiec wybrano cel zapasaowy – Nagasaki. Bardzo ciekawe miejsce do zwiedzenia.
Powyzej zdjecie z parku pokoju, przepelnionego pomnikami z roznych stron swiata, nawolujacych do pokoju. Jak dla mnie przerost formy nad trescia, staralem sie znalezc park w gaszczu pomnikow.
Ciekawym obiektem ktore przetrwalo (czesciowo) wybuch, jest Tori, a raczej jego polowa. Autentyczne zdjecia z 45′ wygladaja dosc „mistycznie” – wszedzie zgliszcza a na malym wzgorzu jednonowie tori.
Ciekawe okazalo sie tez muzeum dotyczace pierwszych kontaktow miedzynarodowych, ktore mialy poczatki wlasnie w nagasaki. Muzeum ma swietna ekspozycje ktora jest rajem dla dzieciakow (pelno makiet, gier interaktywnych, ksiazek interaktywnych, narrator, zabawki tematyczne). Niestety prawie wszystko w jezyku japonskim, a szkoda bo kilka rzeczy bylo naprawde ciekawych.
Fajnym i klimatycznym miejscem okazalo sie tez china town, kawalek miasta zamieszkiwany glownie przez chinczykow. Masa sklepikow i chinska melodia byly na kazdym kroku. Miejsce dosyc malutkie ale milo bylo pospacerowac.
W nocy fajnym pomyslem byl wjazd na pobliskie wzgorze na taras obserwacyjny, gdzie maniacy fotografii mogli testowac swoje umiejetnosci. Widok niesamowity (szczegolnie jak zalozylem okulary). Niestety moj aparacik nie podolal wyzwaniu, tym bardziej komorka. Jak sie okazalo „z gory”, Nagasaki nie jest wcale takim malym miastem.
Milym zaskoczeniem byla tez ekipa w hostelu, jako ze wiekszosc uczelni ma teraz przerwe wiosenna sa to zazwyczaj mlodzi ludzie. Sake (tfu) i Asahi i mile towarzystwo. 🙂
PS.
W Japonii jest jakis straszny huragan z burzami, samoloty nie lataly a pociagi zatrzymano na 3h. Oczywiscie najwieksze problemy byly tam gdzie ja, i to akurat dzisiaj musze zrobic 800km :/. W koncu jade, ciag dalszy bedzie z Osaki 🙂 narazie.